Czasem tak w życiu człowieczym się zdarzy, że jak nic się nie zdarzy, to się nie zdarzy, a potem następuje zdarzeń lawina i nie wiadomo czego się wpierw uczepić, a co się też i przyczepiło do nas w jakowymś temacie i spokoju nie mając, póki człowiek owych myśli nie zapisze. Tak to i bywa z pisaniem takiej Kuli na Salony dyrdymałek filozoficznych, by przy pomocy manipulacji podświadomowościowej w umysłowość bliźniego swego podstępnie się wpakować, w celu zdobycia w pobliskiej przyszłości literackiej nagrody Nobla. W ten deseń, miałam ja w następnej notce oświeceniowo i filozoficznie o tak zwanych Znakach pisać, tak się jednakowoż złożyło, że Znaki ja ujrzałam, co mnie kazały przy okazji jeszcze i o czym innym.
Względem, że Karawan mój opon zimowych potrzebował, bo kulam ja się nim ostatniego czasu w podróże wszelakie, a jak wiadomo jesień mimozami się zaczynając, wyrastają takowe Mimozki także i na ulicy, co śpiąc na jawie i lepiej mieć w takowych spotkaniach z nimi dobre hamowanie i przyczepność odpowiednią. Tak to, gdy do wymiany opon przyszło, to się okazawszy, że Karawan w tajemnicy przede mną schudnąć postanowił i się tłuszczu pozbył. W swej nieświadomości, taka Kula w ten deseń by jego mogła na amen zajeździć i jak mnie wczoraj ze zdumieniem oświadczono, tylko Cud jest to niewytłumaczalny, że taki Karawan gania bez oleju w silniku, a jego właścicielka swobodnie sobie śpiewając piosenkę w temacie Aj Łonna Flaj Ołej Łiw Ju! z uśmiechem nieziemskim. Tedy ja oświadczyłam uroczyście, że Ochronne Znaki na sobie Karawan posiada w wielkiej ilości, Oko Proroka na masce, na szybie tylniej i przy kluczykach, a także samo kierująca owym odlotowym Karawanem na szyi nosząc ów znak Iluminatów, a jeszcze i niejaką Rękę Fatimy. Z dziwnym spojrzeniem się to spotkało jedynie i wymownym milczeniem dezaprobatycznym, tudzież niewiarą w tak zwane Cuda.
Czymże jest Cud bowiem, jak nie czym paranormalnym, co w połączeniu z jakowymiś Znakami co się je widuje i Amuletami Ochronnymi, czyni z takiej Kuli nawiedzonego członka podejrzanej sekty i może nawet i skutkować pokropieniem mej skromnej osoby wodą święconą, co względem połowy listopada ja za wielce niekorzystne uważam i wcale nie dlatego, ze diablica jestem, czy przynajmniej czarownica.
W tym temacie, o czary ja byłam już podejrzewana za sprawą dwóch nieboszczyków, co jednego odratowano wprawdzie, ale drugi całkiem trup, lecz czasy takowe mamy, że Inkwizycja miast w wodzie pławić, to potrzebuje dowodu, a miast czarownicę spalić, gdy się argumenta zabobonne wyśmieje, to pali się ze wstydu wprawdzie, ale wielce przekonana w sprawie swych wierzeń.
Tak to, analizując filozoficznie tak zwaną Wiarę Człowieczą, znajduję ja alegorie wszelakie w temacie wiary i z nią związanych Cudów, którymi się pokrótce natenczas zajmę i w ten deseń nawiążę do niedzieli, co jak się można dowiedzieć z literatury i Kobaltowych Okienek, tak zwanym jest Dniem Świętym i jego święcić należy, przede wszystkim do kościoła się wybrawszy. Idzie zatem Obywatel Wierzący do owego kościoła o wszelakie Cuda prosić, zerknąwszy zgorszony na taką Kulę, co Dzień Święty przemianowała na Dzień Lenia, w papilotach sobie w oknie siedząc i obserwacje czyniąc tego świata, wizualizacje wszelakie sobie uskutecznia, czując wdzięczność za obecność w każdej chwili przy niej Anioła Stróża Chochlika. Obywatel wierzący zaś, w owym kościele słuchając w temacie jak niewiasta jakowaś dziecka nie posiadając, na skutek spotkania Zbawiciela, w podeszłym wieku w ciążę zaszła, gdyż posiadania potomka miała głębokie pragnienie, a także samo i o Cudach na niedzielę wieczór odpowiednich, w temacie przemiany wody w wino i myśli sobie natenczas ów obywatel, że to jest wielka szkoda, że to nie te czasy, bo jak raz by się przydało taki czy inny Cud otrzymać, aby się piękniej i wygodniej żyło w dostatku wszelakim. Zbawiciel zaś i Aniołowie na pokłony jego patrząc i Mea Culpa słysząc, kręcą tylko głowami i sami nie wiedzą, czy się śmiać czy płakać, że w dymach kadzidła się im z owieczek uczyniło stado baranów. Odwracają tedy oczy od owego widoku i przestają Cuda robić, robiąc sobie wspólnie z taką Kulą, Dzień Lenia.
Tak się bowiem składa, że gdy Wszechmogący Wszechświat w ten deseń od człowieka odwróci oczy zniesmaczony, baranem ów człowiek zostanie na amen wieki wieków, bo nie pojąwszy Prawd takowych, że jedynie silna wiara Cuda czyni, a jak się w Cuda nie wierzy, to nie ma co o nie prosić.